Szczep koronawirusa SARS-CoV-2, który obecnie "krąży" po świecie jest znacznie bardziej zakaźny niż ten, który pojawił się w Chinach. To efekt mutacji w jego białkowych wypustkach, za pomocą których atakuje komórki – tak wynika z najnowszych badań brytyjsko-amerykańskiego zespołu badaczy.
Obecnie na świecie najwięcej zakażeń wywołuje koronawirus SARS-CoV-2 szczep D614G. Jest on o wiele bardziej zakaźny (z badań wynika, że od 3 do 6 razy) niż te szczepy, który pojawiły się w Chinach. Nie oznacza to jednak, że jest groźniejszy dla zdrowia. Mutacji uległy białkowe wypustki koronawirusa, za pomocą których atakuje on komórki.
– Dane otrzymane przez nasz zespół w Sheffield sugerują, że nowy szczep wiąże się z większym stężeniem wirusa w górnych drogach oddechowych pacjentów z COVID-19, co oznacza, że zdolności wirusa do zakażania ludzi mogą być większe – tłumaczył dr Thushan de Silva, lider zespołu brytyjskich naukowców. Jak dodał, dotychczasowe badania nie wykazały, by nowa odmiana wirusa wiązała się z cięższym przebiegiem choroby.
Badanie przeprowadzili brytyjscy naukowcy Uniwersytetu Sheffield we współpracy z naukowcami z amerykańskiego Uniwersytetu Duke. Przebadali oni prawie tysiąc pacjentów. Okazało się, że ci, którzy nosili w sobie nowy szczep, mieli w organizmie więcej cząsteczek wirusa, choć – co trzeba podkreślić – nie byli w gorszej kondycji niż pozostali.
Artykuł został opublikowany w czasopiśmie "Cell". Badacze podkreślają, że aby w pełni zrozumieć konsekwencje mutacji, potrzebne będą dalsze analizy i badania.