Koronawirus w Polsce nabiera na sile. Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, w żółtych oraz czerwonych strefach pojawią się nowe obostrzenia. Zakażeń jest coraz więcej. Tylko w piątek przybyło ponad 1500 nowych przypadków.
- Najgorzej jest na Mazowszu. To, co podkreślamy, to nie jest wynik dużych ognisk zakażeń. To jest nasz powrót do normalności. To duża liczba kontaktów, interakcji społecznych. Wracamy z pracy zdalnej, spotykamy się - mówił Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu zdrowia.
- Te ogniska są rozproszone, to często ogniska z imprez, kontaktów w przychodniach. Mamy też małe ogniska zakażeń z zakładów pracy. Mamy także ogniska z odwiedzin w Domach Pomocy Społecznej. Rozumiemy, że to może być ciężkie dla wielu osób, ale te zakażenia wynoszą tam około 50-60 osób - dodał rzecznik.
W związku ze zwiększoną liczbą zakażeń Ministerstwo Zdrowia podejmie radykalne kroki. - To, co ważne, to nowe obostrzenia, które pojawią się w strefach żółtych i czerwonych. Będziemy o tym informować. To będą restrykcje dotyczące spotkań międzyludzkich i innych. Teraz właśnie trwa rozmowa o tym pomiędzy ministrem Niedzielskim a nowym zespołem, który powołano ostatnio - powiedział Andrusiewicz.
Jak podkreślił, informacje o obostrzeniach, które pojawią się w strefach żółtych i strefach czerwonych, powinniśmy poznać w przyszłym tygodniu.
- To, co nam dziś potrzebne to maseczka i dystans. Jeżeli nie możemy zachować odpowiedniego dystansu, to musimy nosić maseczkę. Możemy zakazić się na ulicach. Podkreślamy, one są nam niezbędne - zaznaczył rzecznik.
- Jeżeli nie będziemy ich nosić, to tych zakażeń będzie więcej. Nawet 2 tysiące. W sklepach były ogniska, teraz ich nie ma. To świadczy o tym, że te maseczki są potrzebne i pomocne - dodał Andrusiewicz.
Jednocześnie rzecznik resortu zdrowia podkreślił, że nie przewidują spadku liczby zakażeń. - My się będziemy z tym wirusem stykali na co dzień. To nie będzie ochrona naszych granic przed COVID-19 - powiedział.