W czasie wszechobecnej pandemii bardzo wiele spraw, które wymagały wizyty w urzędzie czy sklepie, możemy załatwia zdalnie za pośrednictwem internetu. Sęk w tym, że hakerzy zorientowali się, że może to być świetna okazja do wyłudzenia pieniędzy, zwłaszcza od starszych Polaków.
Metody działania oszustów nie zmieniają się od lat. Starają się przejąć kontrolę nad kontem poczty elektronicznej, dostać się do Facebooka, Instagramu, czy do komunikatora. Często sami, nieświadomie, przez kliknięcie jakiegoś załącznika czy linku, możemy im ułatwić dostęp do konta, do telefonu komórkowego, czy też przekazać nasze dane osobowe. A to już prosta droga do zaciągnięcia w naszym imieniu kredytu, bo wiele banków nie wymaga obecnie osobistej wizyty w placówce.
W Jedynce Polskiego Radia Paweł Pilarczyk, ekspert ws. technologii internetowych, zwracał uwagę, że bardzo często wykorzystywana jest metoda "phishingu", od angielskiego słowa "łowić ryby". - Polega na tym, że przestępcy podszywają się pod sklep internetowy, bank, a nawet naszego znajomego i wyłudzają nasze dane lub doprowadzają do tego, że ktoś kliknie załączony link, instalując na komputerze szpiegowskie oprogramowanie - wyjaśniał. Dlatego, jeśli dostaje się wiadomości z linkiem, już powinno zapalić się światełko ostrzegawcze, że coś może być nie tak. Dlatego przed kliknięciem powinniśmy przeanalizować tę wiadomość.
Żeby uniemożliwić wysyłanie szpiegowskich aplikacji z naszego konta, trzeba je solidnie zabezpieczyć. Podstawą jest trudne do złamania hasło. Imię, nazwisko, nawet z dodaniem znaku specjalnego i cyfr, zazwyczaj 123, zaliczają się do tzw. haseł słownikowych i nawet średniozaawansowany haker może takie hasło złamać po kilku zaledwie próbach. - Hasła powinny składać się z losowych liter, cyfr i znaków specjalnych - radzi ekspert.
Druga zasada: nie klikać nieznanych linków, nawet takich np. na FB, które sugerują, że to quiz czy ankieta. - Bardzo często te strony są źródłem "zakażenia" - ostrzega. Niby to nieszkodliwa zabawa, ale pod jej płaszczykiem rozpowszechniane jest szkodliwe oprogramowanie. A skutki mogą być opłakane.
W skrajnym przypadku może dojść do tego, że dane w naszym komputerze zostaną zaszyfrowane. Takie dane należy uznać za stracone, bo nawet jeśli przyjdzie propozycja otrzymania za opłatą kodu do rozszyfrowania komputera, to nie ma gwarancji, że kod w ogóle otrzymamy, albo że będzie dobrze działał. Kontakt z policją zazwyczaj nic nie daje, przestępcy najczęściej pozostają anonimowi.
Paweł Pilarczyk radził, żeby wchodząc na stronę sklepu, a zwłaszcza banku, wpisywać adres ręcznie, bo fałszywe linki mogą być wizualnie nie do odróżnienia od oryginałów, a fałszywe strony łudząco podobne do prawdziwych. To będzie gwarancja, że trafimy na właściwą stronę. - Fałszywe linki są głównym źródłem cyfrowych zakażeń – mówił w Jedynce PR.