Nie wszyscy mogą pozwolić sobie na 2-godzinną sjestę w środku dnia, a nawet Ci, którzy myśleli że mogą, walczą teraz z wyjątkowo dotkliwymi skutkami kryzysu. Jeśli zatem chronicznie nie wysypiasz się, żeby nie spóźnić się do pracy, dlaczego by nie uciąć sobie drzemki, kiedy już dotrzesz na miejsce? 14 marca obchodzony jest Światowy Dzień Drzemki w Pracy.
Powstały nawet specjalne „strusie poduchy”, nakładane na głowę, z miejscem na włożenie rąk, tak by całkiem wygodnie ułożyć strapione skronie na biurku. Oczywiście w pozycji siedzącej – mało który pracodawca zezwoliłby na przebywanie w pracy w pozycji horyzontalnej. Obchody Dnia Drzemki w Pracy zapoczątkowane zostały w USA kilka lat temu. Zwolennicy tej idei powołują się na badania, które dowodzą, że kilkunastominutowy sen w ciągu dnia poprawia produktywność i nastrój.
Za przykład stawiają wielkie historyczne postacie, który znane były z zamiłowania do drzemki, np. Winston Churchill, Thomas Edison czy Napoleon Bonaparte. Sam Barack Obama przyznał, że 15-minutowy odpoczynek w ciągu dnia pozwala mu się zregenerować. W wielu krajach zachodnich pracownicy są wręcz zachęcani do skorzystania z tzw. „nap time” – na przykład w czasie przerwy na lunch. Co więcej, niektóry firmy oddają do użytku specjalne pokoje przeznaczone do drzemki.
W Chinach z kolei prawo do przycięcia komara w pracy gwarantuje konstytucja. Niestety, polscy pracodawcy nie dostrzegli jeszcze zbawiennego wpływu snu na wydajność pracowników. Pozostaje więc posiłkować się kawą.