Koronawirus jest już w Polsce. Panika narastała od dawna, ale teraz sięgnęła absolutnego szczytu - w sklepach zaczyna brakować podstawowych produktów. Będzie spożywczo-higieniczny armagedon?
Koronawirus dotarł do Polski, sprawę potwierdziło Ministerstwo Zdrowia. Jeszcze zanim w naszym kraju znalazł się potwierdzony przypadek choroby, Polacy rzucili się na spożywcze i higieniczne artykuły. W sklepach zabrakło mydeł, makaronów, żeli antybakteryjnych i itp.
Sytuacja się zaostrza. Kiedy wiemy już, że mamy w kraju potwierdzony przypadek choroby, robi się jeszcze bardziej nieciekawie. Stoimy u progu epidemii i wygląda na to, że panika narasta na sile. Czyżby czekał nas sklepowy armagedon?
Producenci już nie nadążają z dostawami, a sklepowe półki świecą pustkami. Nie ma makaronów, ryżu, kasz, konserw i wielu innych produktów, które pozwoliłyby nam przetrwać dłuższy czas bez konieczności uzupełniania zapasów.
Wszystkie większe, ale i mniejsze miasta w Polsce zmagają się z podobnym problemem, ale tam, gdzie podejrzewane są przypadki koronawirusa, jest najprawdziwszy armagedon. Zdjęcie ilustrujące ten temat zostało wykonane 4 marca o godz. 16.30 w sklepie sieci Biedronka przy ul. Dworcowej w Kartuzach w województwie pomorskim.