Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW sporządziło prognozę mówiącą, że w drugiej połowie kwietnia codziennie przybywać będzie w Polsce 23 tys. zakażeń koronawirusem. Na ile wprowadzony lockdown zmieni prognozy? Naukowcy sporządzili model epidemiologiczny, nim minister zdrowia ogłosił w środę (17 marca) lockdown i zapowiedział możliwość dalszych obostrzeń. Warto sprawdzić, na ile modele odpowiadają rzeczywistości.
Co czeka w kwietniu?
Eksperci już wcześniej, przed lockdownem, prognozowali, że bez dodatkowych restrykcji w drugiej połowie kwietnia codziennie przybywać będzie w Polsce 23 tys. zakażeń koronawirusem. Natomiast liczba osób potrzebujących hospitalizacji może osiągnąć 37 tys. osób, a osób wymagających pobytu na oddziałach intensywnej terapii sięgnie 4,7 tys. osób.
To, jak rozwijać się może epidemia COVID-19 w Polsce, prognozuje Model Epidemiologiczny przygotowywany przez Interdyscyplinarne Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego. Na stronie ośrodka (https://covid-19.icm.edu.pl/biezace-prognozy/) opublikowano prognozy przebiegu epidemii do końca kwietnia.
Z modelu tego wynika, że do drugiej połowy kwietnia liczba zakażeń będzie stopniowo rosła, aż ze średniej 19 tys. stwierdzonych nowych przypadków dziennie dojdzie do 23 tys. zakażeń dziennie. W ostatnich dniach kwietnia może zacząć delikatnie spadać (do 21 tys.).
Tymczasem w środę (17 marca) Ministerstwo Zdrowia podało, że mamy 25 052 nowe i potwierdzone przypadki zakażenia koronawirusem, hospitalizowanych jest 21 511 chorych na COVID-19, a zajętych jest 2139 respiratorów. Resort poinformował, że dla pacjentów z COVID-19 przygotowano 29 955 łóżek i 2979 respiratorów.
Kolejnym czynnikiem wyliczanym w prognozie jest liczba osób hospitalizowanych z powodu COVID-19. Z modelu wynika, że na początku kwietnia hospitalizacji będzie potrzebowało 37 tys. osób, a więc ponad półtora raza więcej niż obecnie. Podobnie wysokie liczby hospitalizacji model przewidywał w listopadzie 2020 r. (40 tys. hospitalizacji). Wtedy prognozy się nie potwierdziły (zgodnie z danymi MZ osób hospitalizowanych było wtedy 23 tys.).
Mutacja zmieniła wszystko
Trzeci wykres przygotowywany przez ICM UW przewiduje liczbę osób przebywających z powodu COVID-19 na oddziałach intensywnej terapii. Prognozy przewidują, że z obecnego poziomu 2 tys. przypadków możemy do początku kwietnia osiągnąć niemal 5 tys. przypadków, a potem ich liczba nieco się zmniejszy - do 4,7 tys. przypadków.
Predykcje przygotowano na podstawie danych z 12 marca br. przy założeniu, że nie będą wprowadzane nowe restrykcje ani poluzowanie przepisów. Jednakże 17 marca minister zdrowia wprowadził ogólnopolski lockdowan, który ma obowiązywać od soboty, 20 marca. Jak wyjaśnił Adam Niedzielski, głównym powodem lockdownu jest brytyjski wariant koronawirusa; mamy 52 proc. udziału mutacji brytyjskiej w ogólnej liczbie zakażeń; wypiera ona inne mutacje.
Prognoza naukowców z Uniwersytetu Warszawskiego uwzględnia też obecność brytyjskiego wariantu wirusa. W modelu założono, że udział wariantu brytyjskiego w nowych stwierdzonych przypadkach na początku lutego nieznacznie przekraczał 5 proc., a na początku marca wynosił już około 40 proc.
Akceptacja dla restrykcji
W prognozie przewidziano trwanie programu szczepień i to, że pierwszą dawką szczepionki Comirnaty (Pfizer) szczepionych będzie miesięcznie 700-900 tys. osób. Dodatkowo uwzględniono też szczepienia od 15 lutego pierwszą dawką szczepionki AstraZeneca (na poziomie 830 tys. osób miesięcznie).
Warto podkreślić, że model zakłada też malejący poziom akceptacji społecznej dla restrykcji administracyjnych i zwiększoną aktywność urlopową związaną z redukcją obostrzeń 12 lutego.