Holandia, Portugalia, Grecja i Hiszpania z każdym dniem notują coraz wyższe wskaźniki zakażeń. I nie ma wątpliwości, że za taką sytuację odpowiada wariant Delta wirusa. W Polsce jest już w 13 z 16 województw. Tylko trzy regiony nie mają ani jednego potwierdzonego przypadku infekcji.
34 przypadki w województwie pomorskim, 24 w woj. zachodniopomorskim i mazowieckim oraz 18 w woj. małopolskim. Wariant Delta koronawirusa w Polsce już jest. Jak wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, w sumie najgroźniejsza wersja wirusa pojawiła się w Polsce przynajmniej 153 razy. O tylu przypadkach wiemy.
Co ważne, do tej pory nie pojawiły się żadne większe ogniska. To zwykle pojedyncze przypadki, czasami infekcje domowe wśród osób z rodziny. Delta pojawiła się już jednak u osób, które nie podróżowały, ani nawet nie miały kontaktu z osobami wyjeżdżającymi z Polski.
Dotychczas pojawił się w 13 z 16 województw. Tylko trzy regiony są wolne od jakiegokolwiek zakażenia tym wariantem wirusa: woj. dolnośląskie, świętokrzyskie i podkarpackie.
Delta odpowiada w tej chwili za niemal połowę nowych infekcji. W wielu krajach w Europie już dominuje. W niektórych miejscach sytuacja znów zaczyna być poważna.
- Cały czas obserwujemy to, co się dzieje z Deltą w Polsce i Europie. Już dziś przewidujemy, że zakażenia nie ominą Polski w najbliższych miesiącach. W wariancie optymistycznym liczba zakażeń podczas kolejnej fali będzie się wahać od 1 do 3 tys. przypadków każdego dnia. W wariancie pesymistycznym może to być nawet 20 tys. przypadków. W takiej sytuacji przed hospitalizacją, ciężkim przebiegiem choroby i zgonem uchronić nas mogą tylko szczepienia i jak największa liczba osób zabezpieczonych - mówi Wirtualnej Polsce Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Jak dodaje, poziom szczepień jest nie tylko gwarantem zdrowia dla zaszczepionych. Jest też jedynym gwarantem, że żadne obostrzenia nie będą się musiały już pojawiać.
Ministerstwo Zdrowia nie ukrywa, że podczas jesiennej fali zakażeń to liczba osób zaszczepionych może być istotnym czynnikiem podczas wprowadzania ograniczeń. Tam, gdzie infekcji będzie najwięcej - a szczepień najmniej - możliwe są regionalne lockdowny. Dziś to tylko wstępny plan, choć trudno go wykluczać. Tym bardziej, że obostrzenia zaczynają wracać w niektórych krajach Europy.
"Przepraszam" - tyle do powiedzenia obywatelom ma dziś premier Holandii Mark Rutte. Szef rządu tego niewielkiego kraju przeprasza za rosnące dzień po dniu liczby zakażeń koronawirusem. I to zaledwie dwa tygodnie po tym, gdy kraj wrócił do normalności. Od ubiegłego piątku ograniczenia znów są w barach, restauracjach i klubach. - Wydawało nam się, że to (normalność i brak ograniczeń - red.) będzie możliwe. Okazało się, że w praktyce tak nie jest - powiedział podczas ostatniej konferencji prasowej. - Źle oceniliśmy sytuację. Żałujemy tego, przepraszamy - dodał.
Holandia to w tej chwili kraj z jednym z najwyższych wzrostów liczby zakażeń w całej Europie. Jeszcze dwa tygodnie temu służby sanitarne informowały tam o kilkuset przypadkach każdego dnia.
Średnia z 7 dni wynosiła na początku miesiąca około 600 zakażeń dziennie. Dziś jest to 15 razy więcej. W ciągu siedmiu dni liczba zakażeń urosła do blisko 10 tys. W ten sposób w Holandii zaczyna się czwarta fala zakażeń. Ostatnia doba to 9,3 tys. infekcji (czyli 539 w przeliczeniu na każdy milion mieszkańców). Dla przykładu - w Polsce jest to 1,7 infekcji na każdy milion mieszkańców. Na wykresach liczba zakażeń w Holandii to w tej chwili pionowa kreska. Rośnie gwałtownie.
Jednak nie tylko Holandia staje się czerwonym punktem na mapie Europy. Od tygodni problem z kolejnymi zakażeniami ma Wielka Brytania. W ostatnim tygodniu każdy dzień przynosił po 30 tys. zakażeń. Innym krajem, który właśnie zaczyna walkę z kolejną falą jest Portugalia. Tu również widoczne są wzrosty zakażeń.
W tej chwili to około 226 infekcji na każdy milion mieszkańców - czyli w sumie 2,5 tys. przypadków każdego dnia. A to oznacza powrót do sytuacji mniej więcej z lutego. Wtedy wskaźniki były podobne, choć noworoczna fala zakażeń wygasała. Teraz trudno mieć taką nadzieję.
Inne kraje z problemami to Grecja i Hiszpania. W obu tych miejscach liczba zakażeń również rośnie. W Hiszpanii to niemal 20 tys. zakażeń (czyli około 426 infekcji na każdy milion mieszkańców). W Grecji to około 140.
I warto się tu zatrzymać. Holandia, Wielka Brytania, Grecja, Portugalia i Hiszpania mają wyższe wskaźniki zaszczepienia. Spośród tych wszystkich krajów Polska ma najmniej zaszczepionych osób (biorąc pod uwagę przynajmniej jedną dawkę któregokolwiek z preparatów).
W Wielkiej Brytanii jest to niemal 70 proc. wszystkich mieszkańców (i dorosłych, i dzieci). W Holandii wskaźnik zatrzymał się na poziomie 65 proc., a w Grecji na poziomie 50 proc. W Polsce jest to mniej niż 45 proc. całej populacji. Gdyby punktem odniesienia byli tylko uprawnieni do szczepień (czyli osoby powyżej 12. roku życia), to wskaźnik byłby nieco wyższy, ale miejsce Polski w tym zestawieniu już nie.
- A to oznacza jedno. W krajach, w których będzie najmniej osób zaszczepionych, wirus uderzy najmocniej. Możemy udawać, że tego nie wiemy i możemy udawać, że tak nie będzie, ale najpewniej wcale się nie pomylimy - mówi Wirtualnej Polsce dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
- Do tej pory kraje solidarnie walczyły z wirusem. Był sezon, były zakażenia. Dziś to może się rozjechać, a my możemy zostać na szarym końcu - mówi.