Co 9 sekund w krajach UE diagnozuje się raka. Do 2035 może stać się on główną przyczyną zgonów.
W Polsce co roku na raka zapada 160 tys. osób. Umiera – 100 tys. chorych onkologicznie. Czas pandemii uczynił wyzwania onkologii jeszcze pilniejszymi. Pacjenci mieli kłopoty z dostaniem się do lekarzy lub sami ich unikali (z powodu strachu przed zakażeniem), co spowodowało, że dzisiaj nowotwory częściej diagnozuje się, gdy są już zaawansowane, co utrudnia ich skuteczne leczenie.
10 sierpnia eksperci ds. onkologii Medycznej Racji Stanu – medycznego think thanku – omawiali skalę aktualnych wyzwań zdrowotnych.
WHO podaje, że podczas pandemii aż 55 państw zgłosiło problem z funkcjonowaniem opieki onkologicznej. Ucierpiały badania przesiewowe, diagnostyka i leczenie. Nastąpił duży spadek liczby wystawianych przez lekarzy POZ kart szybkiej diagnostyki (DILO). W Polsce, podobnie jak w innych krajach UE, liczba rozpoznań zmniejszyła się o około 20 proc.
Z przywołanych przez wiceministra zdrowia Sławomira Gadomskiego wniosków z raportu „Wpływ pandemii COVID-19 na system opieki onkologicznej" wynika, iż polscy pacjenci onkologiczni nie są istotnie zagrożeni Covid-19, co, jak tłumaczył, świadczy o właściwym zabezpieczeniu oddziałów w szpitalach onkologicznych. Ponadto z raportu wynika też, iż pomimo pandemii pacjenci – jeżeli już trafili do placówki onkologicznej z podejrzeniem nowotworu – byli szybko diagnozowani i mieli terminowo wdrażane leczenie.
W trosce o poprawę wskaźników przeżywalności pacjentów eksperci akcentowali potrzebę koncentracji wysiłków na skutecznej profilaktyce. Dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii, przypominał o skuteczności szczepień przeciw HPV, które powinny być w pełni finansowane przez państwo. Zwrócił też uwagę na pilną potrzebę wdrożenia krajowego programu badań przesiewowych w kierunku HCV, dających możliwości uchronienia osób nieświadomych nosicielstwa wirusa przed rakiem wątrobowokomórkowym, który odpowiada za 2 tys. zgonów rocznie.
Stanowisko to poparł dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii WUM, przypominając, że proces terapeutyczny jest wciąż dużym wyzwaniem i wymaga ścisłej współpracy interdyscyplinarnego zespołu specjalistów. Nową nadzieją dla chorych jest pojawienie się immunoterapii i możliwość połączenia jej z leczeniem antyangiogennym.
Prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w zakresie onkologii klinicznej, zwrócił uwagę na znaczenie wczesnego wykrywania raka płuca i badań przesiewowych u pacjentów z grup ryzyka. – Diagnostyka onkologiczna, szczególnie dziś, powinna być szybka, sprawna i racjonalna. Nie chodzi tylko o diagnostykę obrazową i klasyczną patomorfologię, ale o wejście w obszar diagnostyki genetycznej i molekularnej, bez czego włączanie nowoczesnych terapii będzie bardzo trudne – podkreślał.
Zgodził się z nim prof. Jan Lubiński, kierownik Zakładu Genetyki i Patomorfologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, przypominając, że określenie np. mutacji BRCA jest istotne nie tylko w raku piersi czy jajnika, ale też trzustki i prostaty. Ich oznaczenie służy personalizacji i umożliwia skuteczniejsze leczenie.
Odnosząc się do wagi oznaczenia tej mutacji, prof. Jarosław Mądry, kierownik Oddziału Ginekologii Onkologicznej Katedry i Kliniki Onkologii UMP, zwrócił uwagę na postęp w leczeniu raka jajnika, wobec którego jeszcze kilka lat temu byliśmy bezsilni. Dziś zastosowanie inhibitorów PARP u kobiet z mutacją BRCA1 i BRCA2 pozwala na istotne wydłużenie życia i poprawę jego jakości. To jednak mniejszość chorych, bo pozostałe 70 proc., u których mutacji nie wykryto, oczekuje na dostęp do kolejnej terapii z grupy inhibitorów PARP.
Prof. Maciej Krzakowski zwrócił także uwagę na istotną poprawę sytuacji części pacjentów z rakiem: – Jest kilka programów lekowych, które w tej chwili niemal całkowicie odpowiadają na potrzeby pacjentów z rakiem płuca, piersi czy czerniakiem. Są jednocześnie programy wymagające gruntownej naprawy, jak choćby w przypadku raka nerkowokomórkowego, co udrożniłoby dostęp do kolejnych, nowoczesnych i coraz bezpieczniejszych terapii. Wymogiem czasu jest też optymalizacja działań w pierwszej linii leczenia.
Prof. Ewa Lech Marańda, konsultant krajowa ds. hematologii, przypomniała, jak obecnie ważna byłaby możliwość zastosowania terapii, których formy podania (doustne lub podskórne) zwiększają bezpieczeństwo chorego z poważnie osłabionym układem immunologicznym. Te najbardziej oczekiwane to szpiczak, ostra białaczka szpikowa z mutacją FLT3, chłoniak z komórek płaszcza, czy przewleka białaczka limfoblastyczna, gdzie miarą postępu jest nie tylko doustna forma podania leku, ale również ograniczony czas stosowania i skuteczność bez toksycznego udziału chemioterapii. W każdej z przywołanych sytuacji standardem europejskim staje się zastosowanie najskuteczniejszych terapii w pierwszej linii leczenia. Pamiętając o tym, że choroby nowotworowe nie poczekają na lepsze czasy, tylko konsekwentnie zbierają tragiczne żniwo, hematolodzy przypominali o potrzebie dostępu do terapii CAR-T dla pacjentów, dla których jest to ostatnia szansa na życie.