Jej tata jest pewien, że jego córka nadal by żyła, gdyby została zaszczepiona. Rashelle Baird, 27-latka zmarła w szpitalu Dundee's Ninewells po złapaniu wirusa. Teraz jej zrozpaczona rodzina apeluje do innych - szczepcie się.
Ojciec zmarłej wyjaśnił, że jego córka Rashelle opóźniała wizytę szczepienną tylko dlatego, że była tak zajęta swoimi dziećmi. Wezwał każdego, kto ma termin na szczepienie do tego, aby „po prostu załatwił sprawę”.
Pan Baird powiedział również, że jego córka nie była przeciwna szczepieniom. - Po prostu więcej, za każdym razem, gdy była umówiona, miała coś do zrobienia z dziećmi, więc wciąż to odkładała i odkładała - mówił BBC.
Na domiar złego Rashelle miała astmę, co dodatkowo ją obciążało. Mimo tego nie zdecydowała się na szczepienie. W dodatku, gdy zaczęła odczuwać pierwsze objawy, zbagatelizowała je jako zwykłe przeziębienie. Kiedy została przyjęta do szpitala, było już tylko gorzej.
Była w tak ciężkim stanie, że od razu została hospitalizowana na oddziale intensywnej terapii i zmarła kilka dni później.
Jej ojciec przyznał. - Myślę, że gdyby dostała dwa zastrzyki, miałaby taki poziom ochrony, który powstrzymałby chorobę.
Spełnia ostatnie życzenie zmarłej przyjaciółki. "Obiecałam Gosi, że zrobię to dla jej syna"
Lani Baird, siostra Rashelle, powiedziała, że zmarła żyła pełnią życia i zawsze była duszą towarzystwa. Lani ma nadzieję, że sprawa Rashelle pomoże ludziom przestać być beztroskimi na temat wirusa i szczepień.
- Myślę, że zawsze zakładamy, że zdarza się to innym ludziom, a nam nie. Ten wirus jest prawdziwy. Dlatego bardzo ważne jest, abyśmy robili wszystko, co w naszej mocy, aby chronić siebie i innych wokół nas poprzez szczepienie.
45-letni Brytyjczyk zmarł z powodu koronawirusa. Osierocił dwójkę dzieci
"The Mirror"