Stowarzyszenia i fundacje będą musiały publikować informacje o źródłach swoich przychodów. Nazwy darczyńców będą publicznie dostępne. To główne założenia nowego rządowego projektu.
W informacji o źródłach przychodu zamieszczane będą informacje o podmiotach udzielających wsparcia finansowego, co związane jest z potrzebą zapewnienia jawności i transparentności finansowania organizacji pozarządowych - przekonuje Piotr Gliński (KPRM)
Przedstawiciele trzeciego sektora wskazują, że w przepisach nie byłoby nic szokującego, gdyby nie podejście rządzących z ostatnich lat do organizacji pozarządowych.
- Zaczyna się nagonka. Atakowano nas już w mediach publicznych, wypomina nam się regularnie niestworzone związki z "wrogami narodu". Teraz rząd chce weryfikować, kto chce nas wspierać i ile daje - mówi członek zarządu jednej z największych fundacji w Polsce. I dodaje, że chodzi o to, aby ludzie w jakikolwiek sposób uzależnieni od aparatu władzy przestali wspierać organizacje uznawane za nieprzychylne rządowi.
W najbliższych dniach opublikowany zostanie projekt ustawy o sprawozdawczości organizacji pozarządowych. Będzie on zakładał, że organizacje pozarządowe, których przychód z działalności za rok poprzedzający złożenie sprawozdania przekroczy milion zł, będą zobowiązane do składania sprawozdania finansowego wraz z informacją o źródłach przychodu, informacją o poniesionych kosztach oraz informacją o rodzaju prowadzonej działalności.
Organizacje, których przychód wyniesie od 10 tys. zł rocznie do miliona zł, będą miały te same obowiązki, z tą różnicą, że zbędne będzie złożenie sprawozdania finansowego; wystarczy sama informacja. Najmniejszych podmiotów, tych z przychodami poniżej 10 tys. zł rocznie, nowe regulacje nie obejmą.
"W informacji o źródłach przychodu zamieszczane będą informacje o podmiotach udzielających wsparcia finansowego, co związane jest z potrzebą zapewnienia jawności i transparentności finansowania organizacji pozarządowych" - czytamy w dokumencie przekazanym przez Przewodniczącego Komitetu ds. Pożytku Publicznego Piotra Glińskiego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy Fundacji ePaństwo, mówi Money.pl, że projekt sam w sobie nie wydaje się nazbyt kontrowersyjny. Już dziś bowiem znaczna część organizacji podaje w sprawozdaniach źródła swoich dochodów, zatem nowe obowiązki sprawozdawcze nie będą dla nich niczym nowym. Ważny jednak - zdaniem Izdebskiego - jest kontekst wprowadzania przepisów.
- Projekt powstał w kraju, w którym rządowe lub prorządowe media, jak i sami politycy, organizują od czasu do czasu nagonki na organizacje, które rząd, za pewne działania, krytykują. Nie zakładam więc czystych intencji w proponowaniu tych przepisów przez ten rząd - podkreśla Izdebski.
Jego uwagę zwraca też pojęcie "podmiotu" finansującego działalność organizacji pozarządowych, którego nazwa zostanie ujawniona.
- Nie jest jasne, czy chodzi także o osoby fizyczne, które wpłacają darowizny na konkretne organizacje. To o tyle ważne, że oprócz naruszenia prywatności tych osób może to spowodować, że ujawnienie ich tożsamości powstrzyma je przed wspieraniem celów, które z różnych powodów można uznać za kontrowersyjne - zaznacza prawnik z Fundacji ePaństwo.
Eliza Rutynowska, prawniczka Forum Obywatelskiego Rozwoju, również zaznacza, że po lekturze założeń projektu pierwsze pytanie, które się nasuwa na myśl, to o faktyczny cel wprowadzanych zmian.
- To duże, a więc znaczące i mające wpływ na kształtowanie rzeczywistości organizacje pozarządowe będą zobowiązane do udzielania jak najbardziej szczegółowych sprawozdań oraz informacji finansowych. Duże organizacje pozarządowe często są również bardziej niezależne od dofinansowania ze źródeł państwowych - mają większe szanse na pozyskanie znacznych grantów np. z różnego rodzaju funduszy o charakterze międzynarodowym - zauważa Rutynowska.
Sam projekt zresztą może mieć międzynarodowe reperkusje. Jest bowiem bliźniaczo podobny do rozwiązania, które przyjęto w 2017 r. na Węgrzech. Tamtejsze organizacje muszą zarejestrować się jako „organizacja otrzymująca wsparcie zagraniczne” w sądzie węgierskim, jeżeli kwota darowizn otrzymywanych przez nie z innych państw członkowskich lub państw trzecich na przestrzeni roku przekroczy określony próg.
Przy rejestracji muszą również podać m.in. nazwisko lub nazwę darczyńców, od których wsparcie wyniosło co najmniej 500 tys. forintów (ok. 1,4 tys. euro) oraz dokładną kwotę tego wsparcia. Te informacje publikowane są następnie na publicznie i bezpłatnie dostępnej platformie elektronicznej.
Przepisy te Komisja Europejska zaskarżyła do Trybunału Sprawiedliwości UE. I 18 czerwca 2020 r. trybunał w wydanym wyroku (sygn. akt C-78/18) uznał, że transakcje podlegające pod węgierską ustawę wchodzą w zakres pojęcia przepływów kapitału, zawartego w art. 63 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu UE.
W efekcie zaskarżona ustawa stanowi środek o charakterze dyskryminującym, bo rozróżnia sytuację wsparcia krajowego i z innego państwa UE.
„Ponadto ustanowione w ustawie środki mogą wzbudzać nieufność wobec stowarzyszeń i fundacji” – zaznaczył trybunał.
Czy to oznacza, że polska ustawa byłaby niezgodna z prawem unijnym? Tego nie wiadomo, bo rodzimy ustawodawca nie planuje rozróżniać źródeł wsparcia na krajowe i zagraniczne. Zarazem jednak rozwiązanie to mogłoby, jak to ujął TS UE, "wzbudzać nieufność wobec stowarzyszeń i fundacji".
- Założenie jest takie, żeby organizacje, które są finansowane ze środków zagranicznych, informowały o tym Polaków. Polacy mają prawo wiedzieć, czy ci, którzy protestują przy tej czy innej drodze, inwestycji, Mierzei Wiślanej, są rzeczywiście organizacjami działającymi w interesie Polaków – mówił w maju 2020 r. na antenie Telewizji Trwam Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości.
Projekt ustawy ma jednak przewidywać też zmiany jednoznacznie korzystne dla organizacji pozarządowych. Dziś uproszczoną rachunkowość mogą prowadzić tylko te fundacje i stowarzyszenia, których przychody nie przekraczają 100 tys. zł rocznie. Zaproponowane zostanie rozszerzenie tego uprawnienia na podmioty z przychodami do miliona zł w skali roku.
- Upraszczając sprawozdawczość finansową mniejszych, a więc również posiadających mniejszą skalę wpływu na rzeczywistość, organizacji ustawodawca w pewnym sensie promuje taką formę organizacji społecznej. Nie byłoby w tym nic złego, jeżeli nie mielibyśmy w pamięci licznych historii z tzw. organizacjami-krzakami, które pojawiały się tuż przed ogłoszeniem konkursów np. na świadczenie pomocy ofiarom przestępstw. Wygrywały wtedy nawet organizacje, które nie posiadały żadnego doświadczenia - zauważa Eliza Rutynowska.
Projektodawca, czyli Piotr Gliński, w uzasadnieniu przekonuje jednak, że chodzi wyłącznie o wygodę niedużych organizacji, które zatrudniają po kilku pracowników. Przypominają one niewielkie firmy, często działają non-profit, a formalności jest tyle, co przy prowadzeniu solidnej spółki.
Z dokumentów wysłanych przez Piotra Glińskiego do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wynika, że projekt ustawy ma zostać przyjęty przez rząd w czwartym kwartale 2021 r. Następnie zostanie przekazany Sejmowi.
- Dziwi zajęcie się przez rząd przejrzystością działania organizacji, gdy mamy nieprzejrzysty system oświadczeń majątkowych, zupełnie niedziałające przepisy o lobbingu i stanowieniu prawa oraz brak przejrzystości zamówień publicznych poniżej tzw. progów krajowych. Niech najpierw politycy dadzą dobry przykład, a potem zaczną rozliczać obywateli i organizacje pozarządowe - podsumowuje Krzysztof Izdebski.