W naszym kraju każdego roku rozpoznaje się więcej niż 1200 nowych zachorowań dzieci na nowotwory. Więcej niż 80 proc. można dzisiaj wyleczyć, ale jest to bardzo kosztowne – podkreśliła kierownik Kliniki Onkologii i Hematologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie prof. Walentyna Balwierz.
- W naszym kraju każdego roku rozpoznaje się więcej niż 1200 nowych zachorowań dzieci na nowotwory. Dwa razy tyle pacjentów podejmuje kontynuację leczenia. Dzisiaj można wyleczyć więcej niż 80 proc. dzieci z chorobą nowotworową, ale skuteczne leczenie jest bardzo kosztowne. W onkologii nie może być półśrodków. Pozyskiwane fundusze z budżetu nie zawsze są wystarczające, dlatego jest potrzeba organizowania akcji charytatywnych - podkreśliła podczas spotkania prof. Walentyna Balwierz.
Specjalistka zwróciła uwagę, że leczenie przeciwnowotworowe to nie tylko podawanie leków, ale odpowiednia i kosztowna diagnostyka, która umożliwia zastosowanie odpowiedniego leczenia. Do tego dochodzi cała gama leków do tzw. terapii wspomagającej, która zapobiega skutkom ubocznym terapii i leczy ewentualne powikłania choroby nowotworowej.
- Potrzebna jest specjalna aparatura do kontrolowania funkcji życiowych dziecka w momencie podawania chemioterapii. Konieczne jest bardzo dokładne podawanie chemioterapii, do czego używa się specjalnych pomp. Ta aparatura jest również bardzo kosztowna. W końcu potrzebne jest monitorowanie skutków leczenia, efektów leczenia i dostosowywanie do tego dodatkowych potrzeb - podkreśliła prof. Balwierz.
Leczenie dziecka z chorobą onkologiczną specjalistka porównała do "wielkiej orkiestry", która potrzebuje wielu instrumentów, muzyków i dyrygenta. - I my nie możemy dopuścić, aby czegokolwiek brakowało - wskazała. Zaznaczyła przy tym, że w terapii przeciwnowotworowej chodzi o to, by nie tylko wyleczyć, ale i - zapobiegając powikłaniom - umożliwić powrót do zwyczajnego życia.