Od zaginięcia Michała Kąkola minął miesiąc. Poszukiwania lekarza z Gdańska nie przynoszą na razie rezultatów. Pytane przez portal Wirtualna Polska prokuratura i policja nie ujawniają nowych informacji. Bliscy zaginionego prowadzą zbiórkę na rzecz rodziny.
W sprawie zaginionego Michała Kąkola z Gdańska ciągle nie nastąpił oczekiwany przełom. Od zaginięcia mężczyzny minął już przeszło miesiąc. Lekarz ostatni raz widziany był wieczorem 16 października na ul. Łokietka w Sopocie.
Zaginięciem 46-latka zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która wszczęła postępowanie w tej sprawie. Zdaje się, że śledztwo utkwiło w martwym punkcie.
- Potwierdzam, czynności cały czas trwają. Nie mogę mówić o szczegółach, proszę kontaktować się z prokuraturą. Zapewniam jednak, że cały czas szukamy zaginionego - usłyszeliśmy od rzeczniczki sopockiej policji asp. szt. Lucyny Rekowskiej.
Skontaktowaliśmy się również z prokuraturą, komentarz był krótki: - Nie mam nic nowego do przekazania w tej sprawie - powiedziała prokurator Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Policja prowadziła działania poszukiwawcze nie tylko w obrębie Trójmiasta, ale także poza nim. Przeszukiwano również zbiorniki wodne oraz wody Zatoki Gdańskiej na wysokości Sopotu. Jedna z hipotez zakłada, że zaginiony miał kierować się właśnie w stronę pasa nadmorskiego w Sopocie.
Prokuratura wraz z policją wystąpiły również do właścicieli prywatnych posesji usytuowanych od ul. Łokietka w Sopocie do linii brzegowej Zatoki Gdańskiej o zapisy z prywatnych monitoringów. Czy coś na nich znaleziono? Póki co, nie wiadomo.
O pomoc w odnalezieniu mężczyzny zwróciła się rodzina wraz z przyjaciółmi mężczyzny. Zorganizowano zrzutkę, a uzyskana z niej kwota ma bezpośrednio trafić do rodziny zaginionego lekarza. Ma to pomóc rodzinie w tym trudnym okresie. Pierwsze dwa tygodnie poszukiwań pochłonęły kwotę ponad 50 tysięcy złotych. Zebrano już ponad 132 tysiące złotych.