Depresja stanowi coraz większy problem społeczny. Według zaktualizowanego raportu Narodowego Funduszu Zdrowia, w Polsce zmaga się z nią już ok. 1,2 mln osób. Zwraca uwaga szczególnie fakt, że rośnie liczba osób poniżej 18. roku życia, które zrealizowały receptę na refundowane leki przeciwdepresyjne.
Nieleczona depresja może skończyć się tragedią, dlatego tak ważne jest, aby być wrażliwym na osoby znajdujące się w naszym otoczeniu. Jeżeli dostrzeżemy niepokojące zachowania należy jak najszybciej skłonić chorego, aby skorzystał z pomocy lekarskiej.
Objawy depresji są bardzo niejednoznaczne, co może utrudniać postawienie diagnozy. Jeżeli podejrzewamy depresję u osoby z naszego bliskiego otoczenia, warto zwrócić uwagę na to, co mówi. Lekarze uczulają, jakie słowa często padają z ust osób chorych na depresję.
W wypowiedziach osób chorych na depresję częściej pojawiały się zaimki "ja", "mi", "moje". Chorzy byli znacznie bardziej skupieni na sobie, niż reszta ludzi. Rzadziej wspominali o innych. Bardzo często w wypowiedziach osób chorujących na depresję pojawiają się słowa "zawsze" czy "nigdy". Generalizacja może iść w parze ze skłonnościami samobójczymi. Choć chorzy na depresję używali słów określających emocje takich jak „samotny”, „smutek” oraz „nieszczęście”, nie korzystali z nich na tyle często, żeby można było po nich łatwo rozpoznać zaburzenia psychiczne. W diagnozie depresji mogą także pomóc media społecznościowe. Naukowcy z Uniwersytetu Harvarda przeanalizowali ponad 40 tysięcy zdjęć ze 166 profili. 71 spośród badanych użytkowników portalu miało zdiagnozowaną depresję.
Osoby zmagające się z depresją były zdecydowanie bardziej aktywne na Instagramie. Publikowały o wiele częściej, niż inni. Badania przeprowadzili naukowcy z University of Reading w Berkshire - przeanalizowano język ponad 6 tysięcy osób zmagających się z depresją.