PiS planuje ostre ograniczenia specjalnie na święta Bożego Narodzenia. Rzecznik rządu Piotr Müller potwierdza zapowiedzi premiera.
W sobotę, w czasie konferencji prasowej premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, padły złowieszcze słowa. Szef rządu ogłosił, że chce zatrzymać Polaków w domach na święta. I ma na to pewien plan.
Mateusz Morawiecki zaapelował, by nie robić sobie planów na Boże Narodzenie i spędzić je w miejscu zamieszkania. Zamarli wszyscy, którzy na co dzień mieszkają poza rodzinnym domem, zamarli ci, którzy planowali wyjazdy. Czy faktycznie jest się czego bać?
Koronawirus podobno przegrywa wojnę z Polską, więc rządzący od soboty 28 listopada odblokowują handel. Fakt, nie chodzi raczej o wypłoszenie SARS-COV-2 z kraju, a o względy ekonomiczne - okres przedświąteczny to dla budżetu i handlowców żyła złota. Teraz okazuje się, że nie zakazimy się na zakupach, za to złapiemy wirusa w Boże Narodzenie. Więc należy nam częściowo świętowania zakazać.
- Pracujemy nad takimi możliwościami prawnymi, które ograniczą możliwości przemieszczania się - ogłosił Mateusz Morawiecki w sobotę i postraszył powtórką obostrzeń z Wielkanocy.
Polacy się zlękli (inni oburzyli), a rzecznik rządu postanowił trochę złagodzić zapowiedzi premiera i jednocześnie również postraszyć. Powiedział, że nie wyklucza wprowadzenia obostrzeń, to znaczy... narodowej kwarantanny.
Mamy jednak nadzieję, że ten scenariusz się nie zrealizuje, że odpowiedzialne podejście obywateli spowoduje, że liczba zakażeń będzie się zmniejszać - powiedział w rozmowie z PAP Piotr Müller.
Rzecznik rządu poinformował też o jeszcze jednym pomyśle polityków - planują obowiązkową kwarantannę dla każdego, kto przyjedzie do Polski na święta zza granicy. Tymczasem wedle nowej strategii walki z koronawirusem, narodowa kwarantanna może nastąpić, gdy przekroczymy najwyższy próg dziennych zakażeń (27 tysięcy przypadków) lub służba zdrowia stanie się niewydolna.