Lekarze z II Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego po raz pierwszy na Pomorzu wszczepili pacjentowi stymulator pozbawiony elektrod. U 58-latka z Gdańska nie można było zastosować klasycznego urządzenia z elektrodami, ponieważ oprócz problemów z sercem, cierpi na ciężką niewydolność nerek.
Serce pana Wieńczysława biło zbyt wolno, a to stanowiło realne zagrożenie dla jego życia. Powodem problemów był tzw. blok przedsionkowo-komorowy. 58-latek zostaw zakwalifikowany do wszczepienia stymulatora, ale nie można było u niego zastosować klasycznego układu z elektrodami.
- U pacjentów, u których nie można zrobić tego drogą klasyczną, zaleca się stosowanie stymulatorów bezelektrodowych – tłumaczy dr hab. n. med. Maciej Kempa, zastępca kierownika II Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca. Do tej grupy można zaliczyć pacjentów np. z zakrzepicą, brakiem dostępu żylnego czy takich, u których wystąpiły powikłania po standardowej elektrostymulacji.
W przypadku pana Wieńczysława głównym wskazaniem do implantacji stymulatora bez elektrod były problemy z nerkami. - Pacjent poddawany jest dializoterapii i przygotowywany do transplantacji nerek. To sprawia, że jego organizm i siły obronne są znacznie osłabione, przez co istniało ryzyko poważnej infekcji – dodaje dr Kempa.
58-latek został przyjęty na Oddział Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego 4 maja 2022 r., dwa dni później odbył się zabieg. Przeprowadził go dr hab. n. med. Maciej Kempa, a towarzyszył mu prof. Przemysław Mitkowski z I Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, który ma doświadczenie w wykonywaniu takich procedur. Zabieg wygląda w ten sposób, że stymulator wielkości małej kapsułki, za pomocą specjalnego prowadnika, wprowadza się poprzez żyłę udową do prawej komory serca.
- Jest on trochę trudniejszy od klasycznej implantacji, ale doświadczony lekarz poradzi sobie bez problemów. Należy upewnić się tylko, że stymulator w sercu jest dobrze umocowany. Takie urządzenia to przyszłość m.in. dlatego, że liczba powikłań jest znacznie mniejsza - mówi prof. Grzegorz Raczak, kierownik II Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku.
Problemem może być to, że urządzenie kosztuje kilkanaście razy więcej o zwykłego stymulatora, a Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje tej procedury. Szpital może się jednak ubiegać w trybie nadzwyczajnym o indywidualną zgodę na refundację w swoim oddziale NFZ. Kierownik gdańskiej kliniki wysłał już w tej sprawie prośbę do Pomorskiego Oddziału NFZ.