Lekarze wskazują, że w ostatnim okresie wyraźnie obniżyła się średnia wieku pacjentów, u których są rozpoznawane udary. Najczęściej przyczyną jest rozwarstwienie tętnic. Dlaczego rośnie liczba takich przypadków? To może być odległe powikłanie po COVID, zwłaszcza że wirus SARS-CoV-2 atakuje śródbłonek naczyń.
Udary najczęściej dotykają osób starszych, powyżej 50. roku życia. W tej grupie bardzo często prowadzi do nich proces miażdżycowy związany z nadciśnieniem tętniczym, cukrzycą, podwyższonym stężeniem cholesterolu, czy migotaniem przedsionków. Jednak lekarze alarmują, że obniża się średnia wieku pacjentów, którzy trafiają do szpitali z udarem - coraz częściej jest on rozpoznawany u osób młodych.
- Odnotowujemy przypadki udarów nawet u osób trzydziestoletnich - mówi prof. dr hab. n. med. Sławomir Michalak, specjalista neurolog z Kliniki Neurologii i Chorób Naczyniowych Układu Nerwowego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Niezdrowy tryb życia, używki, ekstremalne sporty, predyspozycje genetyczne - przyczyn udarów może być wiele, ale lekarz zwraca uwagę na to, że coraz częściej powtarzają się pewne powikłania.
- Jeżeli chodzi o przypadki osób młodych, to w ostatnim czasie coraz częściej rozpoznajemy, że przyczyną tych udarów jest rozwarstwienie tętnic, szczególnie rozwarstwienie tętnicy szyjnej. Takie przypadki zdarzały się też wcześniej, aczkolwiek w okresie ostatnich dwóch lat rzeczywiście widzimy je zdecydowanie częściej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ten przedział czasowy to widać, że zbiega się to z okresem występowania COVID-19 - wyjaśnia prof. Michalak. - Nie mamy twardych dowodów naukowych, że jest związek przyczynowo skutkowy pomiędzy COVID-19 a tym zjawiskiem, ale biorąc pod uwagę, że wirus SARS-CoV-2 atakuje śródbłonek naczyń, czyli warstwę wewnętrzną naczynia - nie da się wykluczyć, że jest to jedna z odległy w czasie konsekwencji - dodaje neurolog.
Lekarz zwraca uwagę na jeszcze jedną charakterystyczną zależność dotyczącą pacjentów, u których rozpoznawana jest choroba. - Pacjenci, u których dochodzi do rozwarstwienia tętnic, najczęściej są osobami, które konstrukcją ciała odbiegają od tych, które do tej pory kojarzyliśmy z udarem mózgu, czyli są to osoby szczupłe, młode, wysportowane, aktywnie uprawiające sport - zaznacza lekarz.
Eksperci przyznają, że nowe subwarianty koronawirusa - BA.4 i BA.5, które w ostatnim okresie stały się dominującymi, powodują, że zmienił się przebieg kliniczny choroby.
- To spektrum objawów jest znacznie szersze niż gorączka, ból gardła, kaszel - to jest klasyczny przebieg. Mamy pacjentów, u których pierwsze objawy to była biegunka, intensywne zawroty głowy, silne osłabienie. Ból głowy wysuwa się na ten pierwszy plan, ale być może specyfika naszej kliniki jest taka, że takie przypadki są kierowane właśnie do nas - wyjaśnia prof. Joanna Zajkowska z kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz podlaska konsultant epidemiologiczna.
Ekspertka przyznaje, że mimo wyraźnego wzrostu liczby zakażonych, na razie nie przekłada się to wzrosty ciężkich przypadków wymagających hospitalizacji, co nie znaczy, że wirus przestał być groźny.
- W wielu źródłach podkreśla się, że nawet przy łagodnych przebiegach - przy wariancie Omikron nie zmniejsza się liczba tych powikłań odległych: zatorowo-zakrzepowych, czy dotyczących układu krążenia, zmęczenia, bezsenności, depresji i całej listy long COVID - przypomina ekspertka.
Źródło: Portal wp.pl
