Problemy zaczęły się od poważnego wypadku samochodowego, któremu Wiktoria Ościłowska z Białegostoku uległa wraz z rodzicami jak miała półtora roczku. Lekarze nie do końca wyleczyli wtedy urazy jakie odniosła. A wszystko przez złamany ząb obrotnika kręgu C1-C2 w odcinku szyjnym, niestety, kość nie chciała się zrosnąć. Dziś potrzebuje pilnie rehabilitacji w specjalistycznych ośrodkach, ale ta jest bardzo kosztowna.
Od piątego roku życia Wika uczęszczała na rehabilitację związaną z narastającymi bólami głowy i szyi oraz spięciem mięśni. W wieku 9 lat zrobiono jej rezonans, który pokazał złamanie kości. Od tamtej pory lekarze kazali zrezygnować z wszystkich aktywności fizycznych. Z jazdy na rolkach, skakania na trampolinie, robienia fikołków, tańczenia, nawet grania na skrzypcach. Dziecko musiało przejść na nauczanie indywidualne, aby nie narażać się na konsekwencje. Rdzeń kręgowy nie ma żadnej ochrony i dziewczynce może grozić kalectwo, a nawet utrata życia. Stało się to dosłownie z dnia na dzień, więc dla małego dziecka było to bardzo traumatyczne. Całą swoją młodość i dorastanie spędzała w szpitalach.
Teraz Wika ma 18 lat. Z tygodnia na tydzień jej stan zdrowotny coraz bardziej się pogarsza, a ból jest nie do zniesienia. Jakby mało tego, ujawnił się Zespół Touretta i jednym z częstszych tików jest mocne odchylenie głowy do tyłu, a to sprawia duży ból. Ponadto jest to bardzo niebezpieczne z uwagi na niestabilność kręgosłupa w odcinku szyjnym. Dla niej zwykła jazda autobusem wiąże się z potwornym bólem, który doprowadza do płaczu i niemożności poruszania się.
Lekarze twierdzą, że jest potrzebna specjalistyczna rehabilitacja. Ta oferowana na NFZ jest niewystarczająca, a terminy są odległe.
- Moim marzeniem od dziecka jest żyć jak każdy inny – twierdzi Wika. - Żeby móc spokojnie się uczyć, jeździć autobusem czy samochodem, móc pisać, pójść na studia i żyć w mniejszym bólu. Chciałabym chociaż jeden dzień go nie czuć. Nie pamiętam już jak to jest, kiedy przez chociaż kilka godzin nic mnie nie boli i nie powstrzymuje przed zrobieniem zwykłych czynności. Smutne jest też to, że nie dam rady bawić się z moim rodzeństwem, bo układanie zwykłych klocków po 5 minutach sprawia ból.
Wiktorii nie stać na sfinansowanie specjalistycznej rehabilitacji. Jej rodzice od czasu wypadku nie mogą pracować ze względu na ciężkie urazy, jakich doznali tego feralnego dnia.
Wiktoria oraz zarząd Fundacji Zbieramy Razem bardzo proszą o wsparcie na rehabilitację. Wpłat prosimy dokonywać na subkonto z dopiskiem "Pomoc dla Wiktorii Ościłowskiej”. Do wpłat krajowych: ING BANK 76 1050 1764 1000 0090 3087 9689, do zagranicznych Swift: INGBPLPW PL 54 1050 1764 1000 0090 3087 9697.
Razem dzielmy się dobrem które zawsze wraca, wystarczy otworzyć szeroko serce!