Bartuś urodził się jako wcześniak poprzez cesarskie cięcie, gdyż dziecku groziła zamartwica spowodowana odejściem wód płodowych. Po pięciu tygodniach spędzonych w szpitalu rodzice usłyszeli wiadomość, na którą długo czekali "Mogą Państwo zabrać synka do domu"…
- Radość była niesamowita, chociaż wiedzieliśmy, że czekają nas kontrole w wielu poradniach specjalistycznych – mówią rodzice Batka. - Bartuś rozwijał się do siódmego miesiąca jak zdrowe dziecko. Nic nie wskazywało na to, że będzie dzieckiem potrzebującym długoletniej i ciężkiej rehabilitacji. Około ósmego miesiąca po kolejnej wizycie u neurologa zalecono nam rehabilitację. Diagnoza, którą usłyszeliśmy od lekarza stała się dla nas ciężką informacją. Stwierdzono mózgowe porażenie dziecięce i wiedzieliśmy, że przed nami ciężka walka o dobro naszego dziecka.
Rehabilitacja odbywała się systematycznie, jednak przynosiła słabe efekty. Przełom pogorszenia stanu zdrowia u synka zauważyliśmy po kolejnym szczepieniu. Bartuś był zaszczepiony rano a po południu zaczęło się dziać coś dziwnego. Trzymałam synka na rękach a on zrobił się wiotki i głowa leciała mu z moich rąk. Pojawiły się nieprzespane noce, synek zaczął się prężyć, wyginać w różne strony. Nadal szukaliśmy rehabilitacji, która pomoże Bartusiowi. Od drugiego roku życia zaczęliśmy rehabilitację NDT Bobath, trzy razy w tygodniu. Praca rehabilitantek małymi kroczkami przynosiła efekty.
W wieku 4 lat Bartek zachorował na zapalenie płuc. Podczas choroby pojawiła się padaczka, był to dla mnie ogromny szok. Napadów było bardzo dużo, leczenie szło opornie. Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu wróciliśmy do domu na lekach przeciwpadaczkowych. Jednak pobytem w domu nie cieszyliśmy się zbyt długo, ponieważ po tygodniu pojawiło się kolejne zapalenie płuc i znów wróciliśmy do szpitala. Łączne pobyty w szpitalu w tym roku trwały 6 miesięcy. Pojawienie się padaczki spowodowało wiotkość przełyku, co prowadzi do częstych zachłyśnięć, które powodują ciągłe zachłystowe zapalenie płuc. Lekarze zadecydowali, aby założyć Bartusiowi PEG (sonda do żołądka).
Na dzień dzisiejszy Bartuś jest wentylowany respiratorem w domu (od stycznia 2018 r.). Mimo ciężkiej walki chłopca, pogłębiająca się niewydolność oddechowa zmusiła lekarzy do podłączenia respiratora. Od tego czasu Bartek rehabilitowany jest tylko w domu. Terapia NDT Bobath, Terapia Vojta, rehabilitacja oddechowa, rehabilitacja skoliozy – to tylko wierzchołek góry lodowej potrzeb Chłopca. Poza codzienną, intensywną rehabilitacją Bartek wymaga specjalnej diety, leków, suplementów.
Koszty związane z leczeniem i codzienną pielęgnacją są ogromne, jest nam bardzo ciężko, jednak się nie poddajemy. Widząc uśmiech synka, wiem, że gdyby umiał mówić, powiedziałby "Mamo, walcz o mnie". Pomimo tak ciężkiej choroby, jaką jest Mózgowe Porażenie Dziecięce, Bartuś jest pogodnym dzieckiem. Przeszedł już wiele, chociaż ma dopiero 12 lat.
Walczę o każdą złotówkę dla Bartusia, mam siłę i się nie poddam – uśmiecha się matka. - Dlatego, jak każda mama chorego dziecka szukam wszystkich sposobów, aby mu pomóc. Nie jesteśmy w stanie opłacić naszemu dziecku codziennej, tak bardzo potrzebnej rehabilitacji, dlatego zwracamy się do ludzi dobrego serca o pomoc, aby Bartek mógł dążyć do lepszego życia.
Fundacja Zbieramy Razem, której Bartuś jest podopiecznym bardzo prosi o pomoc wszystkich ludzi dobrej woli i gorących serc. Wpłat prosimy dokonywać na konto z dopiskiem "Pomoc dla Bartosza Łęckiego". Do wpłat krajowych: ING BANK 76 1050 1764 1000 0090 3087 9689, do zagranicznych Swift: INGBPLPW PL 54 1050 1764 1000 0090 3087 9697.
Dzielmy się dobrem, ono zawsze powraca!